|
Czary, magia, osobliwi ludzie, relikwie, tajemniczy
zwierzyniec, demony... i co czynić, aby jajo latało po powietrzu, a
także jak chmurę gradową odwrócić... czyli: |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Grają:
Ewa Romaniak , Mumerus, Piotr Rutkowski, Mariusz Szaforz, Robert Żurek
Scenariusz, produkcja i reżyseria:
Wiesław Hołdys
Scenografia
i kostiumy:
Dorota Morawetz
Muzyka i efekty dźwiękowe:
Wednesday Radio:
Maurycy J. Kin
oraz Mikołaj Szołtysek i Marcin Stabrowski
Realizacja nagrań:
Małgorzata Teteruk
Choreografia:
Piotr Rutkowski
Spektakl został zrealizowany dzięki pomocy finansowej Gminy Kraków oraz życzliwości i pomocy Dyrekcji i zespołu Teatru Groteska w Krakowie
Premiera: 6 i 7. listopada 1999
"Czytelna i logiczna konstrukcja, bardzo dobre i równe aktorstwo, kontrapunktujaca i pulsująca muzyka. A wszystko osiągniete prostymi, ale celnymi środkami. Wreszcie pewna szczypta ironii, drwiny, która powoduje, że ten niby odległy świat pełen zabobonów, głupoty, zacofania wydaje się być tuż obok, zupełnie blisko."
"Wystawianie encyklopedii na scenie wydaje się równie sensowne, jak ekranizacja książki telefonicznej. Jednak Stowarzyszenie Teatr Mumerus podjęło taką próbę - i to na sposób komediowy. Warto obejrzeć to przedstawienie - dla zabawy, bo rzeczywiście jest śmieszne, i dla zastanowienia - nie powiemy dlaczego."
MUMERUS, JAKI BYŁ, KAŻDY WIDZIAŁ
...Zastanawiające jest, jakie ogromne możliwości w
tym chaotycznym, osiemnastowiecznym tekście dostrzegła grupa fascynatów
z Krakowa. Okazuje się, że ogromne. Mumerus jest zaskakujący i dowcipny.
Oczywiście większość poglądów Chmielowskiego dla współczesnego odbiorcy
jest śmieszna sama w sobie. Jednak komizm zapisków barokowego kanonika
blednie przy wspaniałych pomysłach, dla których stał on się pretekstem.
Mam tu na myśli choćby scenę odczytu nazw miejscowości szczycących się
posiadaniem mleka z piersi Maryi Panny. Przeczytanie o tym fakcie
wiązało się z zaprezentowaniem owej świętości. Przy trzeciej flaszce
słychać już było śmiech publiczności, niegasnący do chwili ustawienia na
scenie całej światowej kolekcji naczyń z tym drogocennym płynem. Trudno
przeoczyć niesamowitą wydajność Najświętszej panienki. Pierwszorzędna
dojna Holenderka nie powstydziła by się takiego wyniku.
Nawet turlając się ze śmiechu, nie można przeoczyć scenografii Doroty
Morawetz. Solidna, lecz pojemna znaczeniowo, oprócz spełnienia funkcji
technicznej, jest również komentarzem do dzieła Chmielowskiego. Juta, na
którą naszyto liczne kieszenie pozwala, niezależnie od ich
absurdalności, dowolnie segregować symbole epoki od sznurkowej
dyscypliny, po wieniec czosnku, chroniący przed Złym.
...Gromadzone spostrzeżenia, rozprawy i dowody rozumowań, choć dokonane
ze skrupulatnością archiwisty, nijak mają się do rzeczywistości. Ta
natomiast, nieobjęta myślą naukową powróci w postaci strachu przed
nieogarnionym, obcym, na każdym kroku czyhającym złem. Bardzo mocnym
atutem przedstawienia jest sposób ujęcia tematu magii i walki z nią w
dobie polowań na czarownice. Tu znowu usługi oddaje prosta scenografia
nie stawiająca sztywnych granic między stołem a... stosem lub dybami,
ale również muzyka Maurycego J. Kina, Mikołaja Szołtyska i Marcina
Stabrowskiego wprost stworzona dla pragnących transu magów.
Przede wszystkim jednak zapada w pamięć gra młodych aktorów ocierająca
się wręcz o popis gimnastyczny. Stanowią pewnego rodzaju ilustracje tez
wypowiadanych przez sędziwego kanonika (zresztą częściowo wzorują się
właśnie na rycinach zamieszczonych w pierwszym wydaniu Nowych Aten) i
gotowi są przeistoczyć się w każdy, znany w naszej kulturze symbol.
"Zdaje się, że to trzeba zobaczyć obowiązkowo"
Pobierz tekst scenariusza w pliku
|
|
|
|
|
|
|
|
© mumerus 2006